
Seria „Rzeka Czarna Hańcza”
Życie, rzeka, prąd. I my zanurzeni w nurcie. Bez możliwości wyjścia. Płyniemy, bo musimy.
Raz się nam to podoba, a raz nie. Raz chcemy, a innym razem mamy dość.
Nie wiadomo, co czeka za kolejnym zakolem. Łagodna kraina, skalisty wodospad?
Płyniemy dalej z ciekawością, bo wierzymy, że to co nas spotka będzie najlepsze dla nas.
Że cholera, będzie w końcu dobrze, no nie? W sumie już jest dobrze.
To co złe minie, bo po prostu mija zawsze, bo przecież jesteśmy w ciągłym ruchu – płyniemy.
Z ufnością do swojego Boga (czymkowiek On/Ona/Ono jest) unosimy się na wodzie, poddając się losowi.
Oddychając głęboko i spokojnie. Aż sami stajemy się wodą. Jesteśmy żywą wodą.
Bez oporu, bez walki.
Płyniemy.
Do obrazów pozowała moja ukochana rzeka – Czarna Hańcza.
Zanim powstał obraz z unoszącą się na wodzie kobietą, malowałam wprawki.
Tak powstały dwa powyższe obrazy z roślinnością wodną. Temat nurtu rzecznego na tyle mi się spodobał, że jeszcze mnie prześladował przez kilka kolejnych miesięcy. Powstały kolejne obrazy: ,,Włosy Czarnej Hańczy” i ,,Żywa Rzeka”.
Mamy wielkie szczęście, że w północno-wschodniej Polsce rzeki są krystalicznie czyste i żyją swoją pełnią.





